Chemia miłości: Kiedy zaczyna się miłość, a kończy narkotyczny trans zakochania?

Nie od dziś wiadomo, że zakochanym towarzyszą silne emocje oraz wysoka motywacja do maksymalnego połączenia się z partnerem. Pragną oni i poszukują fizycznej bliskości. Cierpią oraz usychają z tęsknoty, kiedy rozstają się ze sobą wieczorem, by zobaczyć się „dopiero” kolejnego dnia. Problemy z koncentracją, częste myślenie o partnerze, problemy z zaśnięciem, zaburzenia łaknienia, silne emocje, podniecenie, stany euforyczne. Jednym słowem – OBSESJA.


Neuronauka i biochemia odkryły, że mózgi zakochanych osób przypominają mózgi osób, które zażywają kokainę! Można by rzec, że faza zakochania działa jak uzależnienie. Jednak w tym przypadku narkotykiem jest obiekt naszych uczuć, a dokładnie ilość substancji chemicznych jakie produkuje nasze ciało na widok ukochanej osoby.

Fenyloetyloamina

W fazie zakochania już na sam widok ukochanej osoby w mózgu uruchamia się produkcja fenyloetyloaminy (PEA). Jest to neuroprzekaźnik, który wywołuje stan bliski euforii i miłosnego uniesienia. PEA podnosi poziom noradrenaliny oraz dopaminy. Noradrenalina odpowiada za gotowość do działania i podejmowania ryzyka. Podwyższa ciśnienie krwi, wyrzuca glukozę do krwi, dzięki czemu zakochani mają wrażenie, że mogą góry przenosić. Dopamina z kolei to neuroprzekaźnik pobudzający układ nagrody. Kontroluje nasze ciało oraz zdolność odczuwania przyjemności. U osób zakochanych powoduje szybszy przepływ krwi, podnosi tętno i daje poczucie zadowolenia i spełnienia. Pod jej wpływem zakochani są jakby oderwani od rzeczywistości i patrzą na partnera przez różowe okulary. To właśnie dzięki dopaminie kochamy kochać.

Uzależnienie od stanu zakochania

Niektórzy uzależniają się od stanu zakochania. Średnio po 2 latach poziom fenyloetyloaminy zaczyna spadać do stanu wyjściowego. Właśnie wtedy wiele związków rozpada się i można usłyszeć z ust zakochanych: „chyba już go/jej nie kocham”. Niektórzy szukają w tym czasie nowych obiektów uczuć, by po 2 latach porzucić nowego partnera i związać się z kolejnym, by znów poczuć „narkotyczny trans zakochania”.

Kiedy zaczyna się miłość?

Po biochemicznej „burzy”, którą nazywamy stanem zakochania, dochodzi do wykształcenia się przywiązania do drugiej osoby – uczucia miłości. Za ten stan odpowiadają głównie dwa hormony oksytocyna i wazopresyna, które produkowane są przez podwzgórze, a magazynowane w tylnym płacie przysadki mózgowej.
Oksytocyna pojawia się podczas współżycia i podczas karmienia piersią. Odpowiedzialna jest za „więź emocjonalną” oraz wzmaga odczuwanie czułości. Ciekawostka! Poziom oksytocyny u kobiet jest dziesięciokrotnie wyższy niż u mężczyzn. Taki poziom jaki mają kobiety, mężczyźni osiągają jedynie po współżyciu!
Warto podkreślić, że podczas końcowej fazy stosunku seksualnego nie tylko uwalniania jest oksytocyna, ale również wazopresyna. Konsoliduje ona pamięć przeżytych chwil, łączy przyjemność z osobą partnera, co wzmaga siłę związku partnerskiego. Wazopresyna, odpowiada za gospodarkę wodno-elektrolitową w organizmie, a w przypadku mężczyzn również za tworzenie trwałej więzi z partnerką. Wazopresyna to hormon monogamii. Gdy występuje na niskim poziomie, może być przyczyną kłopotów z utrzymaniem związku. Jaki z tego morał dla szczęśliwych związków małżeńskich? Nie zaniedbujcie sfery seksualnej!

Endorfiny

Sukces związków zawdzięczamy również endorfinom. To pochodne morfiny, które wywołują dobre samopoczucie, błogostan oraz tłumią odczuwanie bólu. Endorfiny są endogennymi opioidami. To tzw. hormony szczęścia. Dzięki ich uwalnianiu para odczuwa przyjemność i zadowolenie oraz czuje się ze sobą bezpiecznie. Ilość endorfin wzrasta m.in. w trakcie wysiłku fizycznego, podczas aktu seksualnego, po zjedzeniu czekolady oraz przy wspólnym śmiechu. Bliskie związki wręcz rozkwitają, gdy partnerzy kultywują poczucie humoru i zabawę. Nie od dziś wiadomo, że rozbawianie i śmiech są emocjonalnym antidotum na stres i codzienne konflikty w bliskich związkach. Humor pomaga rozbroić konflikty, ograniczyć stres oraz utrzymać zadowolenie w związku.

Troskliwa miłość i intymność

Innymi ważnymi czynnikami, które warto pielęgnować są troskliwa miłość i intymność. Składają się na nie: szacunek dla partnera; dbanie o jego dobro; przeżywanie szczęścia w obecności partnera i z jego powodu; wzajemne zrozumienie; dzielenie się przeżyciami i dobrami – zarówno duchowymi, jak i materialnymi; dawanie i otrzymywanie uczuciowego wsparcia; wymiana intymnych informacji itp. Małżonkowie, których łączy wzajemna troska i wspólnota, czują na co dzień silniejszą bliskość i czerpią więcej radości z seksu.

Na trwałość związku, jak widać wpływa wiele czynników. Ważnym jest nie tylko współpracować z naturą, ale każdego dnia pracować nad związkiem i budowaniem bliskiej, pełnej szacunku i miłości relacji. Dzięki temu uczymy się kochać i budujemy trwałe szczęśliwe związki.

Barbara Bratkowska



Foto: Pexels – Hubert Kołucki

Inne artykuły z tej KATEGORII